Do ciągłego przyzywania Boga słowami "Ojcze nasz", aby nie ulec pokusie rezygnacji, będącej jednym z ulubionych oręży diabła - wezwał Franciszek podczas Mszy św. z meksykańskimi kapłanami, osobami konsekrowanymi i seminarzystami w Morelii.
O godz. 16.00 (23.00 czasu polskiego) Papież przybył śmigłowcem do miasta Tuxtla Gutiérrez. Z helioportu udał się na stadion “Victor Manuel Reyna”, pozdrawiając wiernych zgromadzonych zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz obiektu.
Ostatnim punktem programu w San Cristobal de Las Casas była wizyta w katedrze i spotkanie z chorymi i starszymi.
Dziś Papież jest na południu Meksyku, w stanie Chiapas na pograniczu z Gwatemalą.
Wieczorem (wg naszego czasu już w nocy) Franciszek udał się do szpitala dziecięcego „Federico Gómez”. To wyjątkowy na skalę kraju szpital państwowy III stopnia, gdzie za darmo leczy się dzieci z najpoważniejszymi schorzeniami, głównie chorobami nowotworowymi.
Media podkreślają ogromną spontaniczność witających, jak i radość, którą widać na twarzy Ojca Świętego. Franciszek już wiele razy odchodził od protokołu i przygotowanego wcześniej planu poruszania się, by podejść do pozdrawiających go ludzi.
Organizatorzy podali, że tylko wczoraj w spotkaniach z Papieżem uczestniczyło milion osób. Z takimi tłumami spotykał się tu jedynie Jan Paweł II.
Nawiedzenie sanktuarium maryjnego w Guadalupe było pierwszą racją do podjęcia przez Papieża decyzji o przyjeździe z wizytą apostolską do Meksyku.
Bóg prosi was, abyście mieli spojrzenie zdolne do usłyszenia żądania, jakie woła, krzyczy w sercu waszego ludu, jedynego, które ma we własnym kalendarzu „święto krzyku” - mówił papież do meksykańskich biskupów.
W pierwszym przemówieniu wygłoszonym w Meksyku papież Franciszek wymienił na spotkaniu z przedstawicielami władz tego kraju jego największe problemy: korupcję, przemoc, handel narkotykami i ludźmi, porwania. Dodał, że potrzeba tam pokoju i sprawiedliwości.